Według informacji branżowego pisma „Markt und Mittelstand” w Polsce działa już blisko 9,5 tys. firm z co najmniej jednym niemieckim właścicielem. W ostatnich miesiącach poinformowano o powstającym w Iławie centrum logistycznym wysyłkowego potentata z Niemiec – firmy Otto – i przenosinach fabryki koncernu Miele z Gütersloh do Ksawerowa. Z kolei francuski producent opon Michelin powiadomił o relokacji centrum obsługi klienta z Karlsruhe do Polski.
Według badania Federacji Niemieckiego Przemysłu z 2023 r. 16% średnich przedsiębiorstw przemysłowych przeniosło miejsca pracy i część swojej produkcji za granicę. Kolejne 30% rozważa lub finalizuje plany emigracji. Liczba niemieckich firm w Polsce będzie systematycznie rosła. W Niemczech ceny energii są zbyt wysokie, popyt zbyt niski, panuje za duża biurokracja i jest za mało działającej infrastruktury – podkreślają media nad Renem i Łabą[1].
Kilka miesięcy temu na łamach niemieckiego magazynu „Focus” można było przeczytać, że kluczowymi atutami Polski są infrastruktura, niskie przeszkody biurokratyczne i świetnie wyszkoleni specjaliści. Do tego dochodzą bardzo dobre warunki działania i silne wsparcie ze strony zarządów specjalnych stref ekonomicznych.
Polskie fabryki nie są już tylko montowniami, które ograniczają się do wykonywania szeregu powtarzalnych czynności oraz umiejętnego rozpakowywania i ponownego pakowania skomplikowanych części. Lata 90. są odległą przeszłością. Piotr Arak, główny ekonomista Velo Banku, wskazywał w kwietniu na łamach dziennika „Rzeczpospolita”, że kluczowymi czynnikami, które decydują o atrakcyjności inwestycyjnej Polski, są przede wszystkim wysoka i wciąż rosnąca produktywność, pula talentów, dobra infrastruktura i dostęp do unijnego rynku wewnętrznego[2].
Warto jednak zwrócić uwagę, że według cytowanego w przywołanym artykule eksperta wykwalifikowani pracownicy w naszym kraju są znacznie bardziej zmotywowani do dalszego rozwoju i wykazują większe zainteresowanie sukcesem gospodarczym swoich firm, o czym świadczy chociażby większa chęć podejmowania inicjatywy. Użył on bardzo ciekawego sformułowania – że pracownik w Polsce czuje się osobiście odpowiedzialny i dotknięty, jeśli coś w firmiepójdzie nie tak[3].
Efektów nie trzeba szukać zbyt długo ani zbyt daleko. W 2023 r. skala inwestycji zagranicznych w Polsce wzrosła do 3,6% PKB. Dobre wyniki będą widoczne też w 2024 r.
– Mam pewność, że dokonujące się na naszych oczach przeorientowanie globalnych łańcuchów dostaw i produkcji będzie sprzyjać Polsce – podkreśla Iwona Gramatyka. – Jesteśmy bezpieczną przystanią dla kapitału i inwestycji. Mamy coraz lepszą i wydajniejszą infrastrukturę, a nasz przemysł – zwłaszcza ten ukierunkowany na współpracę z największymi globalnymi graczami – od lat charakteryzuje się wyjątkową elastycznością. Za wszelką cenę musimy wykorzystać tę szansę i stać się nowym liderem przemysłu w Europie – przekonuje Iwona Gramatyka.
W połowie kwietnia szwajcarski „Neue Zürcher Zeitung” informował, że prognozy dla polskiej gospodarki na początek tego roku są niewątpliwie lepsze niż u naszych zachodnich sąsiadów. Po niezbyt imponującym poprzednim roku, w którym wzrost wyniósł zaledwie 0,2%, w 2024 r. Polski Instytut Ekonomiczny spodziewa się wzrostu na poziomie 2,8%. Niemiecka gospodarka w 2023 r. popadła w recesję, a oczekiwania na ten rok zostały zrewidowane w dół do 0,2%[4]. Czy to znaczy, że Polska zastąpi teraz Niemcy?
[1] https://www.nzz.ch/report-und-debatte/polen-lockt-deutsche-industrie-an-ld.1825774, dostęp: 7.05.2024.
[2] https://www.rp.pl/opinie-ekonomiczne/art40106361-piotr-arak-polska-na-radarze-inwestorow, dostęp: 7.05.2024.
[3] https://www.focus.de/finanzen/news/den-deutschen-unternehmern-reicht-es-so-viel-besser-laeuft-es-am-standort-polen-die-deutsche-arbeitsmoral-ist-kaputt_id_259711772.html, dostęp: 7.05.2024.
[4] https://www.nzz.ch/report-und-debatte/polen-lockt-deutsche-industrie-an-ld.1825774, dostęp: 7.05.2024.